W wolnej Rzeczpospolitej (po 1989 r.)

Godło RP
Sukces opozycji w kontraktowych wyborach parlamentarnych, 4 czerwca 1989, zaskakuje władzę, lecz ta nie decyduje się na ich podważenie. Ekonomiczna zapaść nie daje już komunistom szans na dotychczasową politykę dyktatu. Gdy ponadto w nowej sytuacji nie są w stanie sformować rządu, kontrakt rozszerza się na podział władzy: peerelowski prezydent (gen. Wojciech Jaruzelski) – niepeerelowski premier (Tadeusz Mazowiecki). Wobec hiperinflacji, rusza rządowy plan gospodarczy. Przełom 1989/90 roku przynosi, obok radykalnych rozwiązań planu Leszka Balcerowicza, zmiany symboliczne: państwo wraca do nazwy Rzeczpospolita Polska, a w godle orzeł odzyskuje koronę. Pluralistyczny wymiar kraju staje się faktem z miesiąca na miesiąc. W czerwcu 1990 rozpada się „solidarnościowa” formacja opozycyjna, prowadzona przez Lecha Wałęsę – Komitet Obywatelski zamyka swą historyczną rolę.
Wymarsz Sowietów
Zjednoczenie Niemiec i rozpad Związku Sowieckiego, wymuszające ewakuację formacji okupacyjnych z terenów NRD, przyspieszają decyzje co do Północnej Grupy Wojsk, rezydujących w Polsce od końca II wojny. Oddziały wyjeżdżają wraz z całym uzbrojeniem (w tym – atomowym). Przed wyjazdem ostatniej formacji, która opuszcza kraj 18 września 1993, jej reprezentacja żegnana jest w Belwederze. Prezydent Lech Wałęsa zamyka w ten sposób 54-letni okres dominacji Sowietów nad Rzeczpospolitą. Rok później – z okazji 50. rocznicy Powstania Warszawskiego – Polska ma szanse podsumować swój stosunek do własnej przeszłości, przez ponad cztery dekady systemowo zakłamywanej. Scena polityczna zdaje się jednak zamknięta na kwestie historii. „Gazeta Wyborcza”, nadająca ton życiu publicznemu, akcentuje rocznicę tekstem o „czarnych kartach” Powstania. Zaciąży to nad następnymi dekadami.

 

Konstytucja
W ósmym roku III RP zyskuje ustawę zasadniczą. Po konstytucjach sanacyjnej i peerelowskiej, jej preambuła staje się wyrazem rzeczywistej demokracji. Rozdrobnienie sceny politycznej, a następnie dominacja formacji wywodzących się z otoczenia władzy w Peerelu – utrudniają na początku lat 90. uzyskanie konsensusu, niezbędnego dla ustanowienia konstytucji. Zadanie utrudnia małe doświadczenie polityków w praktykowaniu demokracji i reguł parlamentarnych. Gdy jednak zawiązuje się koalicja, mająca realne szanse na sformowanie ustawy zasadniczej, prace Parlamentu nabierają mocy – na bazie siedmiu zgłoszonych projektów. Tekst Konstytucji uzyskuje formalną aprobatę społeczeństwa, głosującego w referendum. Ta akceptacja przesądza o demokratycznym wymiarze wprowadzonych regulacji. Następne lata mają potwierdzić, że uregulowania nowej Konstytucji – o ile są stosowane – zapewniają normalną dynamikę przemienności władzy. Ustawa staje się podstawą państwa prawa.
Sojusz Bezpieczeństwa
Zgoda Stanów Zjednoczonych na udział Rzeczpospolitej w Sojuszu Północnoatlantyckim zmienia usytuowanie państwa w europejskim układzie sił. Po sześciu dekadach, w których związki strategiczne oznaczały rolę albo sojusznika podrzędnego (którego łatwo zdradzić), albo wasalnego (gdy sojusz był dyktowany przez najeźdźcę), Polska zyskuje traktatową podmiotowość. Tym razem – w przeciwieństwie do Układu Warszawskiego, którego istotą była agresja – celem jest struktura obronna. Wojsko Polskie, jako składowa NATO, zyskuje inny wymiar niż zacofana po Peerelu karykatura „obrońców ojczyzny”. Jako na wschodzie formacja czołowa – wobec posowieckich epigonów (Putin, Łukaszenka), stosujących przemoc państwową – armia staje się wizytówką reguł Zachodu. Jej sprawność weryfikują interwencje i misje pokojowe Sojuszu, których Polska staje się naturalnym uczestnikiem.
Federacja
Ani Polska powrześniowa, ani pojałtańska nie jest traktowana jako podmiot w wymiarze geopolitycznym. Deklaracja Rzeczpospolitej udziału w Unii Europejskiej staje się aktem gotowości wejścia do federacji krajów kontynentu, które przyjmują wspólne demokratyczne reguły. Rozdroże: udział w strukturach Zachodu czy odrębny kraj, zdefiniowany „narodowo” – stanowi kanwę debaty przedakcesyjnej. Referendum, będące głosowaniem „za” czy „przeciw” udziałowi w federacji, kończy się zwycięstwem zwolenników Unii. Protesty przeciwników, wieszczących kolejną utratę suwerenności, przez następne lata okazują się zabiegiem propagandowym, mającym chronić ich partykularne interesy. Z czasem społeczeństwo polskie, oceniając rozwój państwa sfederowanego, staje się euroentuzjastyczne.
Powrót tożsamości
Powstańcy warszawscy, jedna z grup najbardziej doświadczonych traumą wojny, przez dziesięciolecia traktowani są jako wrogowie komunistycznej władzy, a potem jako ludzie przeszłości, do której III Rzeczpospolita stara się nie wracać. Wreszcie, w 60. rocznicę Powstania, młodsze pokolenia oddają hołd ich postawie. Ten moment, którego – mimo swej inicjatywy – nie dominują politycy, przywraca społeczeństwu poczucie znaczenia niedawnej historii. Wywołany rocznicą międzypokoleniowy entuzjazm uzmysławia, że tożsamości wspólnoty nie da się budować jedynie na współczesności, a zarazem – że od kilkunastu lat scena polityczno-medialna utrzymuje nieprzepracowane kwestie przeszłości na marginesie życia publicznego. Teraz politycy odkrywają, jak wielkie znaczenie ma ta przestrzeń; niebawem uznają też, że można na niej budować strategię władzy.
Historia a polityka
Pogłębiająca się polaryzacja polityczna w Polsce opiera się w większym stopniu na deklarowanej przez rywalizujące ugrupowania aksjologii, niż na różnicach w sposobie zarządzania państwem. Dogodnym polem mobilizacyjnym okazuje się stosunek do przeszłości – istotna staje się nie sama historia, lecz taka jej interpretacja, która pozwala definiować postawy współczesne. Z czasem polaryzacja, wzmacniana przez partie, doprowadzi do podziału całego społeczeństwa. 90. rocznicę odzyskania niepodległości Rzeczpospolita obchodzi w stanie kohabitacji – przedstawiciele dominujących ugrupowań dzielą władzę. Jednak oba środowiska polityczne potrafią jeszcze solidarnie uhonorować historię polskiej państwowości. Zagraniczni goście, uczestniczący w obchodach, nie mają poczucia, że gospodarz jest rozdzielny i za każdym razem nie muszą sprawdzać przynależności partyjnej.

 

Katastrofa smoleńska
70. rocznicy zbrodni katyńskiej nie udaje się już obchodzić wspólnie, w imieniu całego kraju i społeczeństwa. W kwietniu 2010 do Katynia lecą dwie delegacje – pierwsza z Premierem Donaldem Tuskiem, druga z Prezydentem Lechem Kaczyńskim. 10 kwietnia Prezydent, wraz z 95 osobami towarzyszącymi, ginie podczas lądowania. Odtąd kreowana przez polityków polaryzacja Polski zyskuje symbol: śmierć 96 wybitnych przedstawicieli Rzeczpospolitej to „ofiary krzywdzonej strony”. Tragedia smoleńska naznacza Polskę. Polaryzacja polityczna, służąca dotąd prostej walce o władzę, przenosi się coraz mocniej na społeczeństwo, jak gdyby naturalnie dzieliło się ono na „winnych” i „ofiary”. Łatwiej jest zaprowadzać porządek w imieniu ofiar. Państwo staje się zakładnikiem partykularnej ideologizacji – i historii, i współczesności – która utrzymywana jest w cieniu Smoleńska.

 

Stulecie
11 listopada 2018. Domyka się „stulecie niepodległości”, w którym Polska to głównie państwo; w nowym może być – społeczeństwo. Rok 1918, w Polsce od ponad wieku oczekiwany, szczęśliwy – przez kolejne dekady staje się punktem odniesienia dla różnych rzeczywistości politycznych i społecznych. Jesienią 2018 kraj ma za sobą równo po pół wieku niepodległości i bytu podległego. Wartością wspólnoty byłoby zgodne rozumienie linii rozwojowej państwa – tak, by na przyszłość zapewnić mu choćby elementarne warunki bezpieczeństwa. Setna rocznica jego odzyskiwania daje okazję, by sprawdzić stan Rzeczpospolitej.