Styczeń 1921 r. był miesiącem pogodowych anomalii. W pierwszej jego połowie panowały dość wysokie temperatury, na Podhalu nie było śniegu, a rolnicy – jak pisał klasztorny kronikarz – chcieli nawet siać już koniczynę. Zmiana nastąpiła w drugiej połowie miesiąca kiedy przyszedł śnieg, mrozy, a później deszczowe słoty i wichury. Mróz jak odnotował dyrektor Doroziński utrzymywał się jeszcze w połowie lutego. Styczniowe anomalie były jednak niczym wobec temperatur z końca lipca 1921 r., ale o tym będzie jeszcze czas napisać …
Ren bez wody! Zawieszenie żeglugi na rzece.
Genewa, 14 stycznia
Żyjemy niewątpliwie w epoce jakichś nadzwyczajnych cudów przyrody. Oto na przestrzeni pomiędzy Bazyleą a Strasburgiem woda w Renie zmniejszyła się tak bardzo, że od dnia 18 listopada ubiegłego roku zastanowiono [wstrzymano] całą żeglugę. Na reńskich wodach rzeki wiele okrętów stoi bezczynnie, a łososie łowi się po prostu… ręką! Podobne zjawisko zdarza się po raz pierwszy od stu dwudziestu lat.
(„Goniec Krakowski”, 1921,nr 15, s. 7)
Kaprysy klimatu. Zapisujemy, że do dnia 12 stycznia nie mamy śniegu na Podhalu, jest go dużo na Tatrach, a nie ma na Gorcach sięgających ponad 1000 metrów.
W południe mamy 4-12 i więcej stopni ciepła.
Od dawna takiej zimy u nas nie pamiętają.
Za to we Francji i Galicji wschodniej mamy zawieruchy śnieżne. – Czy to nie kaprys przyrody?
(„Gazeta Podhalańska”, 1921, nr 3, s. 5)
Miesiąc bież[ący] był anormalny. Do 15 bowiem był tak ciepły, że niektóre krzewy, np. bzy, nabyły pączków liściowych, małych jeszcze wprawdzie, ale już zieleniejących, gotowych do pęknięcia. Ciepłota całkiem wiosenna wywołała rolników w pole i dużo robót, które dla jesiennej posuchy i spieczenia ziemi nie mogły być uskutecznione przed zimą, zostały w miesiącu bieżącym nadgonione. Niektórzy mieli pokusę zasiewu koniczyny już teraz. Od 15 jednak do 25 temperatura całkiem się zmieniała, przyszło bowiem trochę śniegu, a z nim mrozy codzienne różnej siły, nie przekraczające jednak 8ºR, które też utrzymanie się wspomnianego śniegu umożliwiły aż do 25 bm. Od 25-30 panowały słoty śnieżne i deszczowe na przemian, przy nader silnym wietrze.
Luty
Od 1 do 4 wiatry szalone, najwięcej suche, czasami jednak ze śniegiem lub deszczem wciskającym się w każdą szczelinę, wskutek tego przykre zimno, bo wiatr hulający po pokojach, pomimo szczelnie zamkniętych okien i drzwi, wywiał wszystko ciepło z pokoi opalonych, zaś niektórych, np. refektarza obecnego (w celi na południowo-zachodnim rogu II piętra) wcale nie pozwolił opalać, pędząc wszystek [- -] [swąd] z komina do ubikacji. W niektórych okolicach, np. w krakowskiej i we wschodniej Małopolsce towarzyszyły tym burzom pioruny.
(Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach 1892-1921, oprac. H. Cz. Gil OCD, Kraków 2009, s. 454-455)
10 II 1921. Czw.[artek] Śliczny, choć jeszcze mroźny dzień.
(Jan Doroziński. Dziennik, oprac. G. Studnicki, Wadowice 1998, s. 97)
Na koniec przytoczmy jeszcze przepowiednie pogodowe Jana Rutkowskiego na rok 1921 zamieszczone w noworocznym numerze „Gazety Podhalańskiej” z 2 stycznia:
Styczeń, wschodnio-półn.[ocne] wiatry, sucho i pochmurno, koło połowy miesiąca nieco śniegu, potem znów pochmurno i mroźno. –
Luty do 5-ego północne wiatry, mroźno, potem spadnie śnieg, a od 20ego do końca lutego pogodnie i mroźno.
(„Gazeta Podhalańska”, 1921, nr 1, s. 3)