Dobiega końca marzec. Na horyzoncie Święta Wielkanocne, a jeszcze kilka dni temu padał śnieg. Zapraszamy naszych czytelników do lektury fragmentów kroniki klasztoru karmelitów bosych z wadowickiej „Górki” z marca 1917 roku. Opisując wydarzenia trzeciego roku Wielkiej Wojny zakonny kronikarz szczegółowo przedstawił ciężką sytuację wadowiczan, jeńców z obozu zlokalizowanego za szpitalem wojskowym czy samego klasztoru, przez który przechodziły coraz to nowe szpitale wojenne. Opisom tym towarzyszyły relacje z frontów i informacje o wielkiej polityce. Autor kroniki z tego okresu o. Maurycy Michalski (1857-1928), podprzeor i magister kleryków, był bowiem niewątpliwie człowiekiem wielu zainteresowań i ciekawym świata. Jak pisał śp. O. Honorat Gil (zm. 2015 r.) był on jednym z „najciekawszych kronikarzy”. Nas jednak będą interesować inne wpisy – zakonnik odnotował bowiem bardzo starannie jak zmieniała się marcowa pogoda, jakie zjawiska atmosferyczne towarzyszyły ówczesnym mieszkańcom Wadowic i jakie niosło to z sobą skutki.
5 III. Rok bieżący wcale anormalny. Śniegu leży jeszcze dziś tyle, ile napadało go w lutym, a choć słońce i ciepłe wiatry zliżą go nieco, to znowu pada inny. Ciepłota stojąca na początku b[ieżącego] miesiąca koło zera, znowu spadła głębiej, wczoraj 8, dziś 11 stopni R niżej zera1, powietrze wilgotne i zimne powoduje liczne zaziębienia i influencę2, we Wiedniu ta ostatnia wystąpiła epidemicznie. O zasiewach wiosennych, które innymi laty o tym czasie były już w toku, w roku bieżącym jeszcze ani myśleć nie można, gdyż śniegu jeszcze tyle, że pług ledwo by w nim ziemi dosięgnął. Wskutek tego ludność wszystka przygnębiona patrzy z bojaźnią w przyszłość, bo zapasy żywności wyczerpane nie tylko własnym zużyciem, lecz bardziej częstymi rekwizycjami wojskowymi, już prawie się kończą, a na domiar złego od dzisiaj znowu nowa rekwizycja środków żywności się zaczęła i zabierze ostatnie resztki żywności po wsiach, a w miastach zaś dawno już biedniejsi przyciągli [oryg.] pasa do ostatniej dziurki, gdyż szczupłe przysyłki [sic!] żywności, które miasta sprowadzają, znikają niespodzianie w domach wyższych urzędników, zaś niższe warstwy muszą zadowalać się (próżnymi) bezwartościowymi kartami żywnościowymi, lecz poboru albo mało, albo nieraz żadnego nie przynoszą; żydowska ludność jednak żadnych nie śmie doznać niedostatków. [- -]
7 III. Mocarstwa wojujące, czyli raczej świat cały zgrupowany w dwóch przeciw sobie ustawionych (armiach i obozach) frontach bojowych, gotują się do ofensywy strasznej, zmierzającej z największym wysiłkiem do ostatecznego zniszczenia strony przeciwnej, lecz Bóg, zdaje się, krzyżuje intencje, cele i plany obóch [oryg.] stron, bo zamiast wiosny, z którą ofensywa ma się zacząć, jest zima, większa i przykrzejsza niż w grudniu lub w styczniu, powstrzymując całą ofensywę, tamując grubymi warstwami śniegu i mrozem (dotąd jeszcze 24 – 26 stopni w górach, 14 – 16 na nizinach wschodniego frontu) wszelkie porywy bitwy i ruchy wojenne. Widocznie Bóg stawia swoja ofensywę przeciw ofensywie mocarstw. W tym celu podaje się tu poniżej wyjątkowy stan pogody tegorocznego początku wiosny. Od 5 – 6 bm. pogoda stała, przy zachmurzonym niebie dniem, zaś nocą niebo raz gwiaździste, drugi raz chmurne, a stąd mrozy doszły do 4 – 6 – 8 stopni, zaś 5- i 6-go po 10 stopni, a w mieście po 13.
6 III. Mróz 6, śnieg rzadki leci prawie cały dzień.
7 III. Mróz 6, niebo rano szare, śnieg średni pada do południa, koło południa niebo jaśniejsze, lecz słońce nie przejrzało, powietrze mgliste, co zapowiada przyjście śniegu lub odwilż.
8 III. Rano ciepła 2°, lecz z szarego nieba coś mokrego jak mgła [pada], przeto i taje, koło południa jasno, lecz zachmurzono, powietrze mgliste aż do wieczora, czas influencowy.
9 III. Ponieważ przez dwa poprzednie dni barometr stał na najniższym stopniu ciężkości powietrza, wskazywał na ciężką burzę, przeto ubiegłej nocy późniejszym wieczorem zerwał się silny wiatr, prawie sztorm [sic!], z śniegiem przez całą noc i cały dzień, wskutek czego pełno śniegu we wszystkich dziurach, wszędzie się wciska do wnętrza budynków przez dziurki najmniejsze, zaś poza domami wszędzie zaspy śniegu, który padając zamarznięty i suchy, nie chwyta się starego śniegu, lecz leci z wiatrem silnym gdzieś precz. Ciepłota: rano: – 2, w południe: + 1, wieczorem: – 2.
Przy mrozie 2° przez cały dzień pada z przerwami większymi lub mniejszymi śnieg i pędzi po śniegu starym zmarzłym i zaskorupiałym gdzieś do dziur, jak tumany kurzu w lecie.
10 III. Rano przy mrozie 4° niebo szare, wiatr ustał, śnieg leci i dziś, lecz zostaje na miejscu; koło południa słońce albo przeziera przez cienkie, lecz zwarte chmury, ku wieczorowi niebo szare.
11 III. Rano przy mrozie 3° niebo szare, śnieg prószy rzadki, ku południowi słońce przeziera przez cienkie zwarte chmury; od południa niebo bezchmurne, ciepłota stojąca koło południa na + 1, spadła o 1 godz. na – ½, wieczorem – 3. Niebo gwieździste wieczorem wskazuje, że w nocy może mróz wyjść na kilka stopni, bo śniegu grubo jeszcze leży. [- -]
12 III. Rano mrozu 7°; niebo bezchmurne, lecz nieco szare, w miarę jak słońce podnosi się w górę, podnosi się także ciepłota, a termometr idzie w górę więcej niż o 1 stopień w każdej godzinie; o godzinie 10 już tylko 1° niże zera. Słońce dopieka śniegowi i zliże go pewno niemało dziś, za to jednak powietrze przesycone parą i pomimo pięknej pogody obecnej, może w kilku godzinach nastąpić zmiana i opad w formie deszczu lub śniegu. W południe niebo lekko zachmurzone, słońce zasłonięte, wieczór znowu gwiaździsty, a zatem i mróz. [- -]
13 III. Rano mrozu 3°; przez cienką gęstą zasłonę chmur zwartych przeciera się słońce bardzo słabo, jak przez mgłę, powietrze dymne, ciepłota podnosi się o stopień w godzinie, zimno wilgotne gryzie przez odzież i po rękach. Od południa słońce zniknęło za szarą zasłoną chmur, pomimo to ciepłota wyszła na + 4 stopnie, a wskutek tego śnieg topnieje i obraca się jakoby w błoto śniegu, i rozbryzguje się pod nogami. Biada temu, kto w sandałach lub w złym obuwiu po tej bryi śnieżnej iść musi. Dużo więc dzisiaj ubyło śniegu. Wieczorem niebo szare i powietrze mgliste zapowiadają albo deszcz, albo też nowy opad śniegu.
14 III. Rano niebo szare, powietrze mgliste, ciepłota + 1 stopnia; śnieg, przesiąknięty wodą zeń, taje mocno, tym bardziej, że ciepłota z każdą godziną się podnosi, w południe + 4 stopnie. Gdzieniegdzie ziemia na grzbietach zagonów na polach już się ukazuje; ku wieczorowi niebo się wyjaśnia, wieczorem jest już gwiaździste. [- -]
15 III. Rano ciepłota + 1, podnosi się powoli, powietrze mgliste, szare, niebo upstrzone u dołu horyzontami pasami jaśniejszymi i ciemniejszymi. Długie czarne paski ziemi (zagonów) odbijają się wybitniej niż wczoraj od bieli śnieżnego jej pokrycia; w ogrodzie wkoło pni drzew ukazały się także czarne kółka ziemi, tak więc w 2 – 3 dniach może śnieg całkiem zniknąć, jeśli mrozy lub nowy opad śniegu nie nastąpi. Niestety przed południem temperatura, która dotąd podniosła się była na + 3°, spadła nagle na + 1, deszcz średni pada, ten zaś po upływie godziny zamienił się w obfity śnieg kilkugodzinny. Wieczorem termometr pokazuje – 3, barometr zapowiada większy opad. [- -]
16 III. Rano termometr stoi na – 7 i podnosi się powoli aż na – 1° o godz. 3 po poł[udniu]; za to zaś barometr poszedł z dużego deszczu aż prawie na przeciwny punkt wczorajszego swego stanowiska i wskazuje piękną pogodę. Jest też już od rana niebo pogodne, słońce grzeje mocno, lecz przy wietrze północnym nie bardzo skutkuje na temperaturę, aczkolwiek do celi grzeje ono tak mocno, że deska okienna (parapet) gorącą jest odeń. Zlizało ono też po trosze śniegu, nie tyle jednak, ile go wczoraj spadło; grzbietów zagonów jeszcze nie widać zeń. Ku wieczoru góry obłóczą się w mgłę, koło horyzontu wychodzą szare cienkie zasłony, wieczorem niebo gwiaździste, mrozu 4°. [- -]
17 III. Rano ciepłota – 2, niebo szare; ku południu rozjaśniło się, lecz słońce nie przejrzało, a przy mglistym powietrzu termometr pokazuje + 1. W południe opad śniegu z wiatrem zaczynają się i wzmagają coraz bardziej, tak że po drugiej godz[inie] zamieć śniegu nie lada i wiatr huczny, a światu nie widać dalej jak na 200 – 300 mtr., przy tym ciepłota spadła na – 1; wspaniały więc to dzień zimowy wśród czasu wiosennego. Barometr w czasie ciemności nocy poszedł z „pięknej” wczorajszej pogody ku brzydkiej i stoi na „zmienności”, która nie wiedzieć w co jeszcze się zmieni. Wieczorem śnieg pada chwilami, wiatr huczy dalej temperatura – 2 . [- -]
18 III. Rano temperatura+ 1, po południu + 5, wieczorem + 4; z rana (przy + 1) leciał śnieg, później przy temperaturze + 2 leciał drobny rzadki deszcz, który wraz z późniejszą ciepłotą + 5 tak dopiekł śniegowi, że tenże przemokły i podmokły w oczach znikał, wskutek czego znowu długie czarne paski grzbietów zagonów się pokazały, nawet miejscami i obszerniejsze place spod cienkiego śniegu czarno przenikały.
19 III. Ciepłota: rano + 2, w południe: + 4, wieczorem: + 3.
Jak wczoraj grzbiety zagonów tworzyły czarne paski wśród bieli śniegu, tak dziś bruzdy pól pełne jeszcze śniegu tworzą białe paski wśród czerni lub żółtawej zieleni obszarów nizinowych, na górach jednak jeszcze nieprzedarta nigdzie bezgraniczna biała płachta śniegu, upstrzona czernią lasów, pokrywa ziemię. Śnieg więc, dzięki Bogu, pomimo niskiej temperatury prawie już stajał w nizinie. [- -]
20 III. Ciepłota: rano + 3 ½, w południe + 5, wieczorem + 3. Na nizinie śnieg zniknął, rowy tylko i wąwozy jeszcze bielą się, tak samo północne stoki gór i pola pod lasami.
21 III. Ciepłota: rano +3 ½, w południe + 4, wieczorem 0. Ponieważ już od wczoraj rano barometr z „zmiennej pogody” spadł na „słotę”, przeto dziś rano padał gęsty drobny deszcz, później wiatr mierny rozpędził chmury i słońce przez kilka godzin świeciło dłuższymi chwilami, ponieważ jednak powietrze było dobrze mgliste, przeto ku wieczoru niebo się znowu zaciągnęło zwartą gęstą zasłoną chmur, ciepłota powoli się obniżyła aż do 0 i szczęście, jeżeli jutro nie będziemy mieć znowu śniegu nowego.
22 III. Ciepłota: rano – 1, w południe i wieczorem 0. Barometr rano stoi na „słocie”, przeto zawsze z rana prószy z szarego nieba drobny jak kaszka śnieg, potem nieco grubszy, wreszcie koło godz. 9 ustaje on i choć pokrył gołą już ziemię, po południu jednak, pomimo temperatury 0, stopniał i zniknął znowu zupełnie. Barometr kroczy powoli ze „słoty” ku „zmienności”.
23 III. Barometr (rano) dobiega do „zmienności”. Ciepłota: rano – 1, w południe 0, wieczór – 1. Z szarego nieba od rana do wieczora prószy śnieg drobny i rzadki i choć stale leci jednakowo, mało go przybywa, pomimo że ziemia skrzepnięta; wieczorem leżał na 1 cmtr grubo. [- -]
Zima tegorocznej wiośnie nie tylko u nas, lecz w całej prawie Europie środkowej panuje. Donoszą gazety o śniegach ostatnimi dniami padających w Karyntii, Krainie, Czechach, o sztormie śnieżnym na froncie francusko-niemieckim (w północno-wschodniej Francji), tak samo do Hamburga, Świnoujścia, Bamberga, Zagrzebia (Agram) donoszą o opadach śniegu. Mróz w Kobylniku 19º, w Memlu3 18º, w Mitawie 16º, w Alpach za Wiedniem (Schmittenhöhe i Rax, miejsca sportowe Wiedeńczyków) 10º, w Haparandzie4 (w Szwecji przy granicy rosyjskiej) 29º.
24 III. Ciepłota: rano – 1, w południe 0, wieczorem – ½. Mimo małego mrozu, zimno dość dokuczliwie gryzie po palcach i twarzy, bo powietrze mokre, a wiatr ostry przez cały dzień. Słońce nie przejrzało przez szare, lecz cienkie chmury przez cały dzień. Wieczorem wiatr trochę zmiękł, co by miało oznaczać przyjście śniegu nowego, choć wczorajszy dopiero do połowy znikł.
25 III. Ciepłota: rano – ½, w południe + ½, wieczorem 0. Przez cały dzień niebo szare, powietrze wilgotne, słońce ani raz nie wejrzało, ku wieczoru mglisto i trocha śniegu spadło.
26 III. Ciepłota: rano 0, w południe + 6, wieczorem + 2 ½. W nocy ubiegłej spadło trochę śniegu, tak że razem z wczorajszym i onegdajszym było go na ctmry grubo; niebo, z rana szare, wypogodziło się i słońce świeciło aż ku wieczorowi, wskutek czego śnieg zgorał [oryg,] wszystek, pozostały tylko jeszcze białe paski śniegu w rowach w w wąwozach na polach. Ponieważ jednak barometr poszedł ze „zmienności” prawie na „słotę”, a po niebie rozciągają się długie przejrzyste welony chmur, może dzień jutrzejszy przynieść nam jaką niespodziankę.
27 III. Ciepłota: rano + 2, w południe + 7 ½, wieczorem + 2. Z rana niebo dość wesołe wypogadzało coraz bardziej i słońce świeciło aż do południa. Od południa powietrze stało się mglistym, słońce gasło we mgle górnej, aż koło godz. 3 niebo całe zasłoniło się szarą jednolitą zasłoną chmur, ciepłota spadła na + 4 i wkrótce lunął deszcz prawie ulewny przez ½ godziny, który w końcu zamienił się w opad śniegu mokrego i tającego zaraz; wieczorem śnieg mokry leci chwilami i taje zaraz, wiatr huczy już od godz. 3, od czasu nagłego obniżenia temperatury.
28 III. Ciepłota: rano i w południe 0, wieczorem – ½. Przez 24 godzin, tj. od 3 godz. po południu wczoraj, aż [do] tejże godziny dzisiaj śnieżyca, wiatr huczy, śnieg niekiedy tumanami się sypie z nieba posępnego i chowa się do dziur i dołów; szczęście, że spodem taje, a zatem niezbyt go przybywa; ku wieczoru ustał wiatr, a wieczorem i śnieg, niebo jednak grozi dalszym śniegiem, chyba że w nocy się nieco wypogodzi, gdyż barometr opuścił „słotę”, a zdąża ku „zmienności”. Gdyby ziemia była zmarznięta, mielibyśmy jeszcze i w kwietniu sannę nie lada jaką. Lud uskarża się na Boga z powodu tak niezwyczajnej wiosny.
29 III. Ciepłota: – 2 ½, w południe + 4 ½, wieczorem – 1. Przez cały dzień niebo zasłoni[ę]te górną mgłą, tak że słońce słabo tylko przez nią przeglądało i słabo grzało, wskutek czego też ciepłota w południe nie wyżej jak na + 4 ½ się podniosła, a po południu wnet opadła. Pomimo to jednak śnieg, którego wczoraj do 10 ctmr. grubo leżało, spłonął tak, że ziemia już znowu zaś prawie wszędzie przez śnieg przegląda. Wieczorem niebo czyste i gwiaździste.
30 III. Temperatura: rano + 2, w południe + 9, wieczorem + 7 ½. Rano wiatr nie bardzo silny, lecz gęsty, wciskający się wszędzie, jęczał w drzwiach i oknach, koło południa ustał dość dobrze, wieczorem jednak zerwał się znowu i spotęgował prawie do siły orkanu; każda szpara piszczała podobnie do piszczałki organu, szarpał zamkniętymi drzwiami i oknami, w celi było wiatrno [sic!] jak w polu przy lekkim wietrzyku, drzwi dla ciśnięcia powietrza dość ciężko się dały otworzyć, pomimo zamkniętego okna i braku przeciągu. Niebo przez cały dzień zasłonione [oryg.] lek[k]ą zasłoną, przepuszczało słabo światło słoneczne; opadu żadnego, tylko znaki bliskiego nadejścia takowego, bo i barometr odwrócił się od „zmienności” i wraca ku „słocie”. Wieczorem jednak niebo czyste i gwiaździste pomimo szturmu [sic!]. Śnieg tylko na górach i pod lasami jeszcze widać.
31 III. Ciepłota: rano + 7 ½, w południe + 9, wieczorem + 6. Słońce z rana świeciło jasno, bo niebo prawie bezchmurne, od południa aż do wieczora słońce skryło się za mgłą gęstą, przeto w kościele uziąba [sic!] w ręce; na polu jednak łagodnie ciepło i ścieżki już obeschnięte. Wieczorem niebo zasłonięte cienką zwartą zasłoną chmur, przez które księżyc świeci jak przeto płótno tylko; barometr stoi między „zmiennością” a „słotą”, bliżej ostatniej niż tamtej.
(Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach 1892-1921, oprac. Cz. Gil OCD, Kraków 2009, s. 292 – 306)
W święta wielkanocne 1917 roku, które przypadły między 7 a 9 kwietnia, pogoda jak pisał o. Michalski [- -] pozostawiała dużo do życzenia [- -], było zimno a w Wielką Niedzielę przed południem spadł śnieg…5
Dodajmy na koniec, że 103 lata temu, podobnie jak dzisiaj, [- -] zegary w całej monarchii zostały posunięte o 1 godzinę naprzód, przez co dzień o 1 godzinę wcześniej się rano zaczyna [- -]6. „Czas latowy” – jak pisał kronikarz – zaczął się 16 kwietnia.
– – –
1 Podając temperaturę z 5 marca 1917 roku o. Michalski posłużył się skalą Réaumura [R] – przeliczając ją na stopnie Celsjusza otrzymamy mróz odpowiednio: – 10° oraz – 14°. Przy kolejnych wpisach zakonnik nie notował już litery R, mogącej sugerować skalę Réaumura, możemy więc przyjąć, że podawał temperaturę w stopniach Celsjusza.
2 Influenca – grupa.
3 Niemiecka nazwa Kłajpedy.
4 Obecnie najdalej na północ wysunięty port szwedzki na granicy z Finlandią.
5 Kronika klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach 1892-1921, s. 307.
6 Ibidem, s. 308.